Quantcast
Channel: Subiektywnie o finansach
Viewing all articles
Browse latest Browse all 78

Bardzo ostre widły. Za ten bonus do konta zapłacisz "po uważaniu". Bankowym uważaniu :-)

$
0
0

Nieprecyzyjne zapisy w umowach lub regulaminach przypiętych do produktów bankowych to istna zmora. Nie myślę tu o prowizjach uzależnionych od aktywności klienta (w ten sposób banki wyceniają już prawie wszystko, no może poza przelewami i wypłatami z bankomatów), ale o widełkowych opłatach uzależnionych od widzimisię bankowców. Ostatnio takie prowizje "uzależnione od indywidualnej oceny sytuacji klienta" rozpleniły się w przypadku kredytów gotówkowych. Oprocentowanie może być wysokie lub bardzo wysokie (niskie nie bywa, chyba, że w małych bankach, naiwnie próbujących się wyróżnić graniem fair, choć nie nadążających z jakością obsługi ), ale ostateczny koszt kredytu i tak będzie dla klienta tajemnicą dopóki nie pozna wysokości prowizji. A ta może być ustalona praktycznie dowolnie. Może wynieść 1% wartości pożyczanych pieniędzy, albo 20%. Jest to wyjątkowo głupi zwyczaj, który dałoby się wyplenić z głów bankowców, gdybyśmy byli bardziej świadomymi klientami. I z usług, które są nieprzejrzyste po prostu nie korzystali.

W niektórych bankach taką nieprzejrzyście wycenianą usługą jest też kredyt odnawialny, czyli debet w koncie (możliwość zejścia pod kreskę do określonego przez bank poziomu) . Trzeba Wam wiedzieć, że taki kredyt odnawialny to dla każdego banku jedno z najważniejszych źródeł dochodu. O ile bowiem za prowadzenie konta lub używanie karty z reguły z klienta ściąga się kilka złotych prowizji, o tyle kredyt odnawialny to już zwykle porządny, kilkusetzłotowy "złoty strzał" dla banku. Bo prowizja za udzielenie, podwyższenie lub przedłużenie takiego kredytu jest zwykle liczona procentowo od przyznanego salda (nie ma znaczenia czy klient z tych pieniędzy w ogóle skorzystał). Ów "złoty strzał" zdarza się raz w roku, a w tzw. międzyczasie większość banków stale namawia klientów, by podwyższyli limit kredytowy. Bo im wyższy limit, tym wyższa prowizja. Klient z limitem w koncie bieżącym staje się skokowo znacznie bardziej dochodowy od "golasa", który ma tylko konto z kartą. Ze względu jednak na koszty posiadania takiej linii kredytowej podpiętej do konta, ważne jest aby klient wiedział ile będzie go kosztowało otrzymania takiego koła ratunkowego . Niestety, nie zawsze koszt linii kredytowej da się precyzyjnie określić. Posłuchajcie pana Krzysztofa.

"mBank ma interesującą formułę pobierania prowizji za dopuszczalne saldo debetowe. Ja z taką praktyką spotykam się pierwszy raz i mimo, że nie chodzi o wielkie pieniądze, to dołączam do grona wkurzonych przez ten bank".

- napisał do mnie pan Krzysztof. Jest on przedsiębiorcą, prowadzi małą firmę, stąd jego uwagi odnoszą się do opłat przewidzianych dla przedsiębiorców, aczkolwiek ten bank stosuje też  podobne zapisy w tabeli opłat dla osób fizycznych. O jakie zapisy chodzi? A o te z punktu drugiego w pierwszej tabeli i pierwszego w drugiej :-).

kredyty_w_rachmbankmbankodnawialny

W tabeli opłat i prowizji dla firm obowiązującej w 2014 r. prowizja za odnowienie dopuszczalnego salda debetowego wynosiła od 2% do 5% i bank pobrał od pana Krzysztofa prowizję w wysokości 2% - czyli z dołu przedziału. W nowej tabeli opłat i prowizji jest przyjęty przedział 3-5%, a gdy pan Krzysztof znów chciał sobie otworzyć debet - bank pobrał od niego 4% prowizji, a więc kwotę ze środka przewidzianego taryfą przedziału. W zasadzie nie ma w tym nic nadzwyczajnego, bo liczba cztery mieści się w przedziale między liczbą trzy, a liczbą pięć, jednak podwyżka prowizji skłoniła mojego czytelnika do smutnej konstatacji. W tym przypadku bank jest jak Cezar, czyli jeśli ma ochotę, to może klienta "ściąć" wysoką prowizją, a jak ma lepszy humor, to tylko szturchnąć mniejszą. Tylko jak klient ma planować swoje finanse, skoro nie wie ile zapłaci za przyznanie ewentualnego debetu?

"W moim odczuciu bank (jako "sklep z pieniędzmi") dostarcza mi produktu w postaci określonej kwoty kredytu lub dopuszczalnego salda debetowego i cena za ten produkt powinna być konkretnie określona. Jeżeli np. przychodzę do sklepu kupić bułkę to kosztuje ona np. 1 zł, a nie między 1 zł a 5 zł. Wskazywanie przedziału, z którego w każdym kolejnym okresie bank wybiera sobie inną cenę (prowizję) jest dla mnie co najmniej dziwne". 

Tak, jak wyżej wspomniałem, podobne zapisy (z minimalnie innym zakresem widełek) obowiązują w mBanku w tabeli opłat dla osób fizycznych. Na szczęście nieprecyzyjność dotyczy tylko przyznania i podwyższenia limitu, nie zaś jego przedłużenia (tu prowizje są sztywne). Jednak nieprecyzyjne zasady ustalania prowizji to zło. Jeśli chciałbym mieć 10.000 zł dopuszczalnego debetu, to powinienem z góry wiedzieć czy zapłacę zań 200 zł czy też może 500 zł. Przyznacie, że jest to dość istotna informacja. Jeśli chodzi o pana Krzysztofa, to w banku nie znalazł zrozumienia (dlatego zapewne napisał do mnie). To inny problem bankowców: zdarza im sie traktować klientów jak małe dzieci, którym, jak beczą, trzeba wcisnąć do gęby smoczek i nie bawić się głębsze dyskusje.

"Uprzejmie informuję, iż w wyniku zgłoszenia reklamacyjnego dokonałam szczegółowej weryfikacji zaistniałej sytuacji. Przekazuję, iż zgodnie z taryfą prowizji i opłat(...) prowizja za odnowienie Dopuszczalnego Salda Debetowego wynosi od 3% do 5% kwoty kredytu. W związku z powyższym, pobrana prowizja za odnowienie DSD w kwocie 240 zl naliczona została poprawnie i we właściwej wysokości, co potwierdza poniższe wyliczenie: 6000 zł x 4% = 240 zł. W tym miejscu nadmieniam również, że przed akceptacją warunków Umowy kredytowej jako Kredytobiorca był Pan zobligowany do zapoznania się z jej treścią i warunkami"

- pouczono klienta i trochę się nie dziwię, iż poczuł się potraktowany jak jakiś kretyn, któremu trzeba liczyć ile to jest procent z danej liczby. Myślę, że właśnie to była ta kropla, która przelała czarę jego goryczy i z przyczyniła się, że do mnie napisał. Mam do banku dwie prośby: po pierwsze uczyńcie prowizję za przyznanie i przedłużenie salda debetowego bardziej precyzyjną, a po drugie, odpowiadając klientom na reklamację nie traktujcie wszystkich tak samo. Wiem, że zdarzają się klienci, którzy nie potrafią wyliczyć procentu z danej liczby, ale są i tacy, którym nie trzeba demonstrować, że zapewne sami nie potrafiliby takiej operacji wykonać.

Bardziej ogólna refleksja dotyczy traktowania przedsiębiorców przez banki. O ile o konsumentów coraz bardziej dbają dyrektywy, ustawy, UOKiK-i oraz Ekipa Samcika, to przedsiębiorca jest zwykle w sporach z bankami pozostawiony na straconej pozycji. On jest "profesjonalistą", więc powinien rozumieć co czyta i co podpisuje. A zatem można mu włożyć do umowy zapisy, które w umowie z klientem detalicznym uznane by zostały przez sąd za abuzywne. Można mu wcisnąć polisę inwestycyjną na 15 lat i wpisać, że jeśli nie zapłaci dwóch składek, to wszystkie wpłacone do tej pory przepadają. Nie pomoże UOKiK, ani żadna ugoda. Przecież "przedsiębiorca to profesjonalista". A to, że czasem jest przedsiębiorcą tylko dlatego, że pracodawca wypchnął go na samozatrudnienie, to już nikogo nie obchodzi.


Viewing all articles
Browse latest Browse all 78